Brawa dla Michała Popławskiego.
XVII Sesja Rady Miasta odbyła się 4 lutego. Obrady przebiegały zgodnie z ustalonym porządkiem i nic nie wskazywało na niecodzienne wydarzenie. Wyprzedzając nieco wypadki odnotujmy, że pod koniec sesji doszło do spontanicznej reakcji radnych na informację przekazaną przez panią burmistrz. Nie byłem wcześniej świadkiem podobnego zdarzenia, stąd zaskoczenie, od razu napiszę, że budujące. Otóż radni zgodnie nagrodzili oklaskami skuteczność działania, zdecydowanie i upór zastępcy burmistrza Michała Popławskiego. Pani burmistrz podkreśliła zarówno jego zaangażowanie w sprawę , jak i skromność w ujawnianiu własnej roli w końcowym sukcesie miasta. A chodzi o rzecz niebagatelną, bo o uzyskanie dotacji 1,4 mln. zł. na budowę ulicy Wschodniej. Piszemy o tym szczegółowo na stronie ????. Taka reakcja radnych pokazuje, że w sprawach bardzo ważnych dla mieszkańców są jednomyślni i zgodni. Brawo też dla nich!
Czekali za długo
Sesja rozpoczęła się jednak od wystąpienia mieszkańców ulicy Długiej. Przyszli z petycją, w której domagają się podjęcia przez burmistrza zdecydowanych działań, włącznie ze skorzystaniem z możliwości, jakie daje specustawa o wykupie gruntów na rzecz miasta. To miałoby umożliwić wreszcie podjęcie prac drogowych na ich tonącej w błocie ulicy. Czekają na to podobno od lat siedemdziesiątych. Problemem jest bowiem własność gruntów. Połowa ulicy to grunty prywatne. Osoba wpisana bardzo dawno temu do księgi wieczystej jako właścicielka, miała kilkanaścioro dzieci, a kolejne pokolenia tej rodziny powiększyły znacznie i tak liczną listę spadkobierców. Uzyskanie ich jednomyślnej zgody sprzedaży gruntu na potrzeby miasta jest skomplikowane, tak samo, jak proces spadkowy. Dostępu do drogi publicznej przy tej ulicy nie ma także posesja należąca do burmistrz Machalskiej. Nie może więc być mowy o jej niechęci do załatwienia sprawy, ale nacisk na radnych, by załatwili problem priorytetowo, byłby dla niej, co oczywiste, bardzo niezręczny. Miasto wolałoby rozmawiać ze spadkobiercami niż korzystać z ustawy specjalnej i dąży do takiego rozwiązania. Widzi „światełko w tunelu”. Mieszkańcy są, co zrozumiałe, zniecierpliwieni i dali temu wyraz na sesji – zagrozili nawet niepłaceniem podatków. To byłby oczywiście akt desperacji, więc nikt nie potraktował go poważnie. Ulica Długa czeka jednak za długo na zmianę i to jest bezsporne. Mieszkańcy w ostrych słowach wypowiadali się także o generalnie niesprawiedliwym i nierównomiernym, ich zdaniem, podziale środków na budowę i remonty ulic w Luboniu.
Sami swoi lepsi
Mieszkaniec Robert Korcz, jak zawsze bardzo aktywny, słusznie i zapobiegliwie, wystąpił w interesie miejscowych firm, mogących zapewnić napoje i przekąski w czasie Dni Lubonia. Zastąpić powinny, jego zdaniem, dotychczasowe rozwiązanie dające ten przywilej jednej firmie zewnętrznej, która i tak podnajmuje miejscowych producentów i sprzedawców, ale na gorszych warunkach. Burmistrzowie potwierdzili, że mają zamiar w tym roku zmienić dotychczasowe praktyki i mimo, że to bardziej kłopotliwe organizacyjnie, podejmą negocjacje z lubońskimi sprzedawcami. To bardzo ważne postanowienie, wspierające lokalny biznes i budujące lokalne więzi. Wszak dla swoich warto też jeszcze bardziej postarać się i przygotować z sercem smaczne wspaniałości. Wszyscy będą zadowoleni. A na marginesie warto odnotować pączki, które podano w przerwie sesji. Tłustoczwartkowy rarytas wszystkim smakował i mam nadzieję, że też pochodził od lubońskiego cukiernika.
Spór o przejrzystość
Dużo emocji wywołał wniosek radnych Jakuba Bielawskiego, Adama Dworaczyka, Andrzeja Okupniaka, Marka Samulczyka i Magdaleny Woźniak Patej o przyjęcie uchwały zobowiązującej burmistrza do publikowania rejestru wszystkich umów zawieranych przez Urząd Miasta i podlegające miastu placówki. Rzecz w tym, że z inicjatywy Małgorzaty Machalskiej są one już publikowane na stronie BIP. O kontrowersjach wokół tego wniosku już pisaliśmy. Tym razem jednak przybrały one burzliwszą formę. Projekt uchwały spotkał się z ostrą krytyką radnych. Najostrzej wypowiedział się radny Paweł Wolniewicz. Nazwał uchwałę „sztuką dla sztuki” i „wyważaniem drzwi otwartych”. Jego zdaniem podjęcie uchwały do niczego nie zobowiązuje burmistrza, bo żadne przepisy nie nakazują takiej publikacji. Jeżeli miałoby to być zalecenie, to równie dobrze można by zalecić, Pani Burmistrz, że ma przyjść do pracy w sukience, lub w spodniach. Taka uchwała byłaby martwa i nie do wyegzekwowania – konkludował radny Wolniewicz. Radny Bielawski, broniąc swojego projektu, powoływał się na przykłady podobnych rozwiązań w innych gminach, na przykład w Poznaniu. Radny Wolniewicz ripostował, nie bez racji, że poznańskie rozwiązania nie muszą być wytyczną dla decyzji podejmowanych w Luboniu. W końcu głos zabrała burmistrz Machalska. Potwierdziła, że rejestr jest prowadzony i umieszczany na stronie BIP z jej inicjatywy. Nie chciałaby aby uchwała spowodowała u mieszkańców Lubonia przekonanie, że to dopiero uchwała radnych zmusiła ją do ujawniania treści umów. Zadeklarowała, że przez całą kadencję będzie prowadziła rejestr umów zawieranych przez miasto. Zaapelowała do radnych, którzy ufają jej zapewnieniom, by nie przyjmowali uchwały. Zasugerowała, że uchwała ma na celu obniżenie, w oczach mieszkańców, wagi jej inicjatywy na rzecz transparentności działania miasta i podległych mu instytucji. Radny Bielawski wyjaśnił, że nie była intencją wnioskodawców chęć podebrania pomysłu, tylko zabezpieczenie jawności, bez względu na dobrą wolę i osobę burmistrza. Radni nie podzielili poglądu wnioskodawców i odrzucili projekt uchwały (13:6).
Skarga na MOPS odrzucona
Jednogłośnie odrzucono skargę na dyrektorkę MOPS, jaką złożyła mieszkanka, zarzucająca lekceważący sposób potraktowania jej, gdy skarżyła się na pracownice MOPS. Radni przyjęli uchwałę zaproponowaną przez burmistrza, w której zarzuty uznano za subiektywne odczucie, trudne do zweryfikowania.
Zakaz szczekania
Bez wątpliwości przyjęto zmianę w regulaminie dotyczącym porządku, nakazującą zamykanie szczekających psów w godzinach nocnych. Przypomina to głośne, nie tylko lokalnie, zarządzenie sołtysa Starego Bojanowa, zakazujące psom szczekania po zmroku. Wprawdzie zmiana w regulaminie lubońskim nakazuje zamykanie szczekających na czas ciszy nocnej, ale i tak trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to jeden z tych przepisów, które przechodzą do historii z powodu niedorzeczności i przynoszą niechcianą sławę i rozgłos miejscowościom, w których są uchwalane. Cóż może radni wyszli z założenia, że lepiej gdy o nich mówią, obojętnie czy dobrze, czy źle?
Obserwator Luboński