Start » Polityka / samorząd » Siedmiogodzinna sesja z opłatkiem w tle

Siedmiogodzinna sesja z opłatkiem w tle

Wyświetlono 1 397 razy

sersja XV 27 fJN

Siedmiogodzinna sesja z opłatkiem w tle

 

XV sesja Rady Miasta Lubonia 17 grudnia 2015 r.

 

Pierwsza niespodzianka

Niepotrzebnie martwiono się podczas obrad komisji terenami zalewowymi przy Miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego dla terenów po WPPZ, które od ustanowienia tego planu i wrysowania osiedla „Warta Park” podniosły się znacznie. Sejm zniósł w ogóle tereny zalewowe. Od 31 grudnia nie będą już niepokoić rad gmin ani chętnych do budowania. Zapis zostawia dobrowolność decyzji burmistrzom i ich odpowiednikom. Mogą go stosować, ale nie muszą. W tej sytuacji przyjęto Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego „Tereny po WPPZ – etap I i II” –jednogłośnie.

 

Gospodarka niskoemisyjna

Przystąpienie do „Planu Gospodarki niskoemisyjnej dla Miasta Luboń”, do niczego nie zobowiązuje, a otwiera drogę do występowania w wielu „konkursach”, w których nęcące są pieniądze na cele dla miasta pożyteczne. Nic dziwnego, że ochoczo do planu przystąpiono. Zastanawia tylko przyczyna, dla której realizację tak ważnego problemu powierzono Stowarzyszeniu „Metropolia Poznań”. Czyżby nie było kompetentnych urzędników samorządowych i administracji państwowej, którzy mogliby pokierować takimi pracami. Wiemy, że stowarzyszenie zatrudnia do rozmaitych opracowań (czy potrzebnych, to inna sprawa) ludzi, zapewne wykształconych i młodych, których rola i siła przebicia ogranicza się do przygotowania prezentacji w Power Paint-cie. Na sesji RML zrezygnowano na przykład z czasochłonnej prezentacji na rzecz kilkudziesięciu banalnych zdań na ten temat, wygłoszonych przez niedoszłych prezentatorów.

Ważna wiadomość jest taka, a przekazał ją zastępca burmistrza, że Luboń został zwolniony z obowiązku przygotowania badań o strategicznym wpływie przystąpienia do planu. Wszyscy odetchnęli z ulgą.

 

Druga niespodzianka

Tyle zmartwienia na posiedzeniu komisji (czytaj obok „Ciężka praca w komisjach”) z „Białą Księgą”, żądania zwołania sesji nadzwyczajnej, nawet pretensje o zaniechania w tej sprawie, a tu taka niespodzianka. Trzask, prask i po planie wydobywania węgla brunatnego spod naszych domów. Czy to dobrze. Wydaje się, że tak. Bo to byłaby klęska ekologiczna dla Wielkopolski, koniec Wielkopolskiego Parku Narodowego, także kłopoty z wodą. Cóż za paradoks, że na czele krucjaty antywęglowej stał Aquanet (miesiąc temu radni jednogłośnie odrzucili plan podwyżek przedłożony przez tę spółkę). Tymczasem nowy rząd wycofał się z przedsięwzięcia, unieważniając „Białą Księgę” Decyzja dotyczy także Lubonia. Zatem dalsza dyskusja stała się bezprzedmiotowa. I co? I nic! Kto zyskał? Kto stracił? Jaki jest głęboki powód zmiany decyzji? Jakie lobby za nim stoi? Wszystkiego może się dowiemy i ocenimy. Jedno jest pewne, zyskała przyroda. Ktoś powie, a co z energią?. Może najwyższy czas szukać nowych, lepszych ekologicznych jej źródeł.

(O historycznych już projektach wydobywania węgla brunatnego także na terenie Lubonia, napiszemy w następnym numerze „WL”.)

 

Świąteczna pauza

Przed uchwaleniem budżet na następny rok ogłoszono półgodzinną przerwę. Wypełniły ją świąteczne życzenia. Przebiegły uroczyście, życzliwie, wesoło i jednocześnie powściągliwie (poczęstunek nie wykraczał poza przyjęte, bardzo skromne standardy). Życzenia złożyła Teresa Zygmanowska – przewodnicząca Rady. Skrupulatnie i zdyscyplinowanie powrócono do obrad.

 

Budżet na 2016 rok

Na pozór to nuda i temat mało porywający, ale konieczny do zaplanowania, zawnioskowania i uchwalenia. W budżecie – całe życie miasta. Jego dochody i wydatki, najlepiej zbilansowane. To rzadko udaje się zaplanować. W tym roku, w zaokrągleniu, będzie 82 mln dochodów wobec 86,5 mln wydatków. Brakuje więc (deficyt) 4,5 mln zł. To dla jednych dużo, dla drugich mało. Oczywiście w gospodarstwach domowych to kwota niewyobrażalna, w mieście – poważna, ale możliwa do sfinansowania, np.: z kolejnych kredytów. Największe wydatki miasta pochłania oświata. I słusznie, bo to przyszłość jego mieszkańców i w nią inwestycja. Tak jest w całym cywilizowanym świecie i wszędzie jest tych pieniędzy za mało w stosunku do potrzeb i ambicji. Budżet to dokument gruby, wymagający kompetencji do jego czytania i zrozumienia, a cóż dopiero krytyki. Przypomniała mi się anegdota, której bohaterką była posłanka W. Ziółkowska, też przecież związana z Luboniem, na początku lat 90. pracująca w komisji budżetu i finansów Sejmu RP. Zapytała mnie przed programem TV, czy mam wyobrażenie, ilu ludzi w Polsce czyta projekt budżetu i do tego ze zrozumieniem. Miałem świadomość, że pewnie niewielu, ale zaskoczyła mnie odpowiedzią: „wiceminister finansów Maciąg i ja”. Zapamiętałem. Budżet miasta takiego jak Luboń, jest oczywiście nieporównanie mniejszy, ale i tak wymaga fachowości. Jedno tylko wszakże staje się udziałem krytyków – jego wysokość w sferze dochodów i deficyt. Nie trudno zgadnąć, zawsze jest za niski i zbyt deficytowy. Taki los. Postęp, że użyję niemodnego słowa, wymaga zadłużania, zwłaszcza, gdy chcemy żyć lepiej i jesteśmy niecierpliwi w oczekiwaniu szybkich zmian. Czy budżet Lubonia na rok 2016 zadowoli wszystkich ? Oczywiście nie. Czy jest prorozwojowy, nie wiemy. Czy uwzględnia dochody własne w wystarczającym stopniu? Czy wykorzystano wszelkie możliwości ich pomnożenia? Takie wątpliwości zgłosił radny Samulczyk.

 

Skarga i awantura

Przed sesją Burmistrz wita się z radnymi i mieszkańcami. Usłyszałem takie zdanie: „To, że Państwo złożyli skargę, nie wyklucza, że witam Państwa w urzędzie” – to burmistrz Machalska witała Państwa Mielochów z ul. Paderewskiego. Już w czasie obrad nie szczędzili oni burmistrzowi zarzutów ostrych i momentami obraźliwych. Mają swoje racje, bo nie mogą parkować przed swoim domem, podczas gdy sąsiad – przedsiębiorca – wydaje się być uprzywilejowany. Nie tylko ma miejsce do parkowania, zawracania, wjeżdżania itd., ale pozwolono mu wyciąć drzewa, by te manewry ułatwić. Preferowanie działalności gospodarczej wobec indywidualnych praw mieszkańca nie ma żadnego uzasadnienia. Pora ten spór zażegnać i sprawę zamknąć z pożytkiem dla wszystkich. Burmistrz wydawała się poruszona impulsywnością ataku, a może przede wszystkim jego, najuprzejmiej mówiąc, bezceremonialnością. Jest skłonna doprowadzić do konsultacji zwaśnionych stron i jak najszybciej sprawę zamknąć. Szczerze mówiąc, to nie dziwi. Im prędzej, tym lepiej. Tu liczy się poczucie krzywdy mieszkańców, a przecież to jest bardzo ważna okoliczność. Bez dyskusji natomiast odrzucono skargę owych mieszkańców, jako prawnie bezpodstawną. Tak często indywidualne poczucie sprawiedliwości rozmija się z literą prawa. Prawo nie może przewidzieć wszystkich sytuacji życiowych. Byłoby lepiej, żeby jego przestrzeganie prowadziło do decyzji dobrych dla wszystkich.

 

Trzecia niespodzianka

Są zawsze podczas sesji, pytania o bieżącą aktywność władz miasta. To ciekawa część obrad, pokazująca działania i dociekliwość radnych. Niestety najczęściej tych samych. Im należy się pochwała. Od ich zaangażowania zależy w znacznej mierze społeczna kontrola władzy i transmisja wiedzy o gminie we wszystkie strony społecznej komunikacji. Gdy pada pytanie o parking przy ul. Kościelnej, zastanawia zmiana decyzji władz w tej sprawie. Jeszcze miesiąc temu burmistrzowie byli przeciw, teraz są za inwestowaniem w parking. Warto wiedzieć, dlaczego. Czy to umiejętności perswazyjne proboszcza, czy interes mieszkańców? Podobnie, przy zmianie decyzji dotyczącej nadania nazwy „Wolności” skwerowi, dziś nazywanemu „przy Krzyżu Milenijnym”. Niezawodny w dociekliwości był znów radny Samulczyk. Jak się okazało, zbyt wiele emocji i sprzecznych intencji nagromadziło się wokół tego projektu. Lepiej było wycofać się, niż tworzyć konflikt. Tak też postanowiła burmistrz Machalska. Choć przecież wolność nie powinna różnić.

Obserwator Luboński

 


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *