W kuluarach słychać było głosy oskarżające o rzekomo celowe wyznaczenie posiedzenia na godzinę 13, tak, by uniemożliwić w nim udział dużej grupy zainteresowanych mieszkańców, w tym czasie najprawdopodobniej pracujących. Argumenty, że obrady będą trwały wiele godzin i skończą się wieczorem, nie uchyliły podejrzenia o manipulację. Także propozycja porządku obrad nie została przyjęta ze zrozumieniem. Pojawiła się sugestia, że są tak ułożone, by zmęczyć ewentualną publiczność i tym samym spowodować jej nieobecność przy decydujących głosowaniach. Padł nawet wniosek radnego Marka Samulczyka o zmianę porządku tak, by wcześniej odbyć głosowania. Nie znalazł jednak poparcia radnych i wszystko potoczyło się zgodnie z propozycjami przewodniczącego komisji, Kazimierza Góreckiego. Z drobną zmianą, zaproponowaną przez burmistrza Michała Popławskiego. Nie wiadomo skąd panowało wcześniej przekonanie o planowanym, niezwykłym uczestnictwie mieszkańców w obradach komisji. Nie znalazło ono potwierdzenia w rzeczywistości. Mimo iż zmobilizowano nawet Straż Miejską do pilnowania porządku, pojawili się tylko nieliczni mieszkańcy ul. Kurowskiego, w pierwszej części obrad, i ul. Kopernika, już wieczorem. W przeddzień obrad komisji nieznany „agitator” umieścił w skrzynkach listowych na ul. Kurowskiego apel do mieszkańców, wzywający ich do przybycia na obrady Komisji Komunalnej, w celu wywarcia nacisku na radnych. W obydwu przypadkach obecność taka nie zmieniła biegu podejmowanych decyzji. W sprawie Kurowskiego postanowiono, zgodnie z wnioskiem burmistrzów, o wykonaniu projektu i w konsekwencji o budowie ulicy. Kompromisowo rozwiązano problem ul. Kopernika. Miasto zobowiązało się do wykupu jeszcze nieuregulowanych własnościowo fragmentów drogi, co umożliwi wpisanie jej na listę objętych wykonaniem projektów w 2018 r. Ewentualna budowa mogłaby się rozpocząć rok później, więc w następnej już kadencji władz miasta. Na marginesie warto odnotować, że słowa burmistrz Małgorzaty Machalskiej o składaniu tak odległych obietnic, możliwych do spełnienia tylko wtedy, gdyby istniała pewność rządzenia miastem przez kolejnych 10 lat, a takiej wiedzy nikt mieć nie może, przewodniczący komisji, Kazimierz Górecki, skwitował dowcipnie wezwaniem: „więcej wiary Pani Burmistrz”. Co przyniesie przyszłość – zadecydują, oczywiście, wyborcy. Ale tym razem, podczas obrad komisji, „vox populi, vox dei” nie zadziałało, choć satysfakcjonującej decyzji doczekali się, obserwujący na zmianę obrady komisji, mieszkańcy ul. Paderewskiego, o której pisaliśmy wielokrotnie. Jak się okazało, pilnowali radnych na wyrost, bo o korzystne dla nich rozwiązanie wnioskowały władze miasta i radni podzielili to stanowisko.
Wszystkie decyzje zapadały zgodnie z wcześniejszym planem, precyzyjnie przygotowanym przez burmistrza Michała Popławskiego, łącznie z mapami, na których zaznaczono ulice wnioskowane do budowy i te, które zostały zakwalifikowane do dalszych prac. Radni większością głosów zaakceptowali te propozycje. Nie obyło się jednak bez podejrzeń o pozamerytoryczne powody takich, a nie innych decyzji. Mimo, że burmistrz Machalska precyzyjnie wyjaśniła, jakie kryteria decydują o pierwszeństwie w inwestycjach. Są to przede wszystkim, natężenie ruchu, a więc ulice główne, później te, które zbierają ruch lokalny, licznie zamieszkałe, a na końcu, małe z nielicznymi mieszkańcami, długo, a nawet bardzo długo oczekujące na budowę. Niektóre nawet kilkadziesiąt lat, są i takie sprzed drugiej wojny światowej. To wielki wstyd i zaniedbanie. Miasto chciałoby szybko pozbyć się tych zaszłości, ale budżet na to nie pozwala. Dla mieszkańców to słaby argument, bo najważniejsza jest ulica, na której mieszkają. To zrozumiałe. Jednak miasto ma w obowiązkach także inne sfery życia, nie tylko ulice, i tych priorytetów jest gotowe bronić. To zrozumiałe i nawet godne pochwały. Jednak żadne logiczne argumenty nie mogą usunąć rozczarowania tych, którzy od dawna czekają na zmiany, ułatwiające życie na ich ulicy. Dlatego pewnie w kuluarach słyszałem głos mieszkańca, że na wybór ulicy Długiej i odrzucenie ul. Migalli, wpływ miało zamieszkiwanie tam burmistrz Machalskiej i radnego Goryniaka, zaś przewodnicząca Zygmanowska, uprzedzając podobne podejrzenia, sama głośno deklarowała, że nie miała wpływu na decyzje dotyczące ul. Rydla, przy której mieszka. Nie brakowało też głosów, także radnych „opozycyjnych”, uznających takie podejrzenia za absurdalne. Warto w tym kontekście przywołać głos radnego Jakuba Bielawskiego, który stwierdził przy okazji dyskusji o ul. Kopernika, że propozycja burmistrzów jest zadowalającym kompromisem, który przybliża rozwiązanie nabrzmiałego przez lata problemu mieszkańców tej drogi. Ci zaproszeni przez radnego Bielawskiego, przyszli licznie na posiedzenie komisji. Spodziewano się nawet ich nieprzewidywalnego zachowania, skoro, jak wspomnieliśmy, zmobilizowano do ochrony budynku i obrad, Straż Miejską. Okazało się, że na wyrost, bo przyjęli propozycje spokojnie i ze zrozumieniem. Ufają chyba radnemu Bielawskiemu, bo jego zdanie miało niewątpliwie wpływ na ich postawę.
Dał się też zauważyć spór o innych podtekstach, mianowicie różnica punktu widzenia starych i nowych mieszkańców Lubonia. Padł głos, że nowi są roszczeniowi i niecierpliwi, a starzy lekceważeni. Zazdrość budzi inwestycja na Wschodniej i Jana Pawła II, mimo że burmistrzowie wielokrotnie tłumaczyli, że dotacje na tę budowę mogła otrzymać tylko ulica tak gęsto zaludniona i dzięki temu miasto zaoszczędziło środki na inne potrzeby.
Odnotować warto, że komisja bez sprzeciwu zaakceptowała wnioski właścicieli działek o zmiany lokalnych planów zagospodarowania przestrzennego, zreferowane przez kierownika wydziału, Huberta Prałata. Jego argumentacja zwykle trafia do przekonania radnych fachowością i precyzyjnością wywodu.
Obrady komisji, mimo dużej sprawności ich prowadzenia, trwały ponad osiem godzin. Szkoda, że nie wszyscy mogą być zadowoleni z rezultatu. Może doczekają się w przyszłym roku!
JN