Start » Sól w oku / listy » Afera w LOSiR-ze!

Afera w LOSiR-ze!

Wyświetlono 2 615 razy

Przez złe zarządzanie spółką sportową władze miasta zostały zmuszone do przekazania z naszych podatków extra 540 000 zł na spłatę jej pilnych zobowiązań finansowych

 

Prawie na każdej sesji radni przegłosowują zmiany w budżecie. Wynikają z bieżących konieczności lub, jak to się „pięknie” nazywa, powodowane są czynnikami obiektywnymi. Czasem trzeba do czegoś dołożyć, z czegoś odejmując. Czasem padają pytania radnych o szczegóły tych zmian. Zwykle, zadawane przez radnego Marka Samulczyka, spotykają się ze zniecierpliwieniem innych uczestników sesji. Też miałem niekiedy wątpliwość, ile jest w nich dbałości o publiczne pieniądze, a ile podejrzliwości, że rządzący miastem trwonią je, mają niejasne intencje lub wprost złą wolę. Ale zdarzają się sprawy, które nie pozostawiają dużego marginesu na takie wątpliwości. Należy do nich niewątpliwe problem dofinansowania z budżetu LOSiR-u.

 

Oto na lipcowej sesji RML dowiedzieliśmy się, że trzeba do miejskiej spółki LOSiR dołożyć 540 tysięcy złotych. Dlaczego? Bo przez dłuższy czas nie płaciła zobowiązań i straciła płynność finansową. Burmistrz dociskana przez radnego M. Samulczyka stwierdziła, że wiedziała o zaległościach płatniczych, bo była o nich informowana w sprawozdaniach kwartalnych. Zarząd jednak nie poinformował jej o utracie płynności finansowej. W tej sytuacji zastrzeżenia, niestety tylko kilku radnych, były w pełni uzasadnione. Przecież od lat radni, by wymienić tylko najaktywniejszych, Marka Samulczyka, Jakuba Bielawskiego, Adama Dworaczyka, zwracali uwagę, że dzieje się tam źle i „bili na alarm”. Niebagatelny był w tym także udział „Wieści Lubońskich”, wielokrotnie podnoszących ten temat, w różnym zakresie. Te głosy nie spotkały się jednak z oczekiwaną reakcją.

 

Aż tu nagle wybuchła bomba. Prezes zarządu LOSiR-u (jednoosobowego) odwołany. Cóż takiego się stało, że mimo przyjmowanych corocznie sprawozdań, stracił zaufanie miasta? LOSiR przekształcono kiedyś w spółkę, by lepiej gospodarował posiadanymi środkami, a nawet przynosił miastu chlubę i płynące stąd korzyści. To okazało się jednak porażką. Można zapytać, po co tworzyć z majątku publicznego spółki, skoro potem trzeba je ratować tymi (publicznymi) pieniędzmi? Przegrywa pogląd, że rzekomo lepiej gospodarują i pomnażają włożone w nie gminne pieniądze. A może rację mają ci, którzy uważają, że tworzy się je świadomie po to, żeby „wyprowadzić” publiczne pieniądze? Z. Trawka odwołany, nowy prezes powołany (jest nim dotychczasowy dyrektor festiwalu im. Kondratowicza, Michał Kosiński). Radny M. Samulczyk, od niego właśnie oczekiwał na sesji przedstawienia programu naprawczego. Prezes stwierdził, że na taki program jest jeszcze za wcześnie. Powiedział dość stanowczo, że nikt nie ukradł pieniędzy, tylko „zostały, krótko mówiąc, zmarnowane”. Myślę, że to przedwczesne stwierdzenie. Trudno się z nim zgodzić. Bo co to znaczy? Co się stało w LOSiR-ze? Czy odwołany dyrektor dał komuś zarobić, kupił coś niepotrzebnego, wydał na zbytki, źle zainwestował? Nowy prezes dość buńczucznie odparował, że to radny mógł wystąpić wcześniej z żądaniem skontrolowania spółki, skoro wiedział o nieprawidłowościach. Radny słusznie odparł, że od czasu przekształcenia LOSiR-u w spółkę, to tylko nadzór właścicielski mógł i powinien ją kontrolować. Rada Miasta nie miała takich uprawnień, jak w przypadku zakładu budżetowego. Miejski prawnik stwierdził stanowczo, że tylko zarząd spółki jest odpowiedzialny za jej gospodarkę, właścicielowi zaś składa sprawozdania, a te nie wykazywały strat. Dopiero analiza niespójności w nich pozwoliła w roku 2016 na wnikliwe przyjrzenie się działalności finansowej LOSiR-u.

 

Tak czy owak, uważam, że sprawy LOSiR-u powinny być wyjaśnione z udziałem niezależnych instytucji Państwa. Czy miastu wystarczy determinacji, by złożyć do nich stosowne wnioski? Radny zasadnie pytał, dlaczego nie skontrolowano Ośrodka wcześniej, skoro z różnych stron płynęły sygnały, że dzieje się tam źle? Cóż, wolny rynek, tak! Oszustwo i niegospodarność, nie! Oczywiście nie ferujemy wyroków, ale jeśli nowy prezes mówi, że to nie jest koniec kłopotów z LOSiR-em, bo długu może być ponad milion złotych, a niespełna dwa miesiące kierowania spółką nie były, jego zdaniem, wystarczającym czasem na sprawdzenie wszystkich nieprawidłowości, to obawy są uzasadnione. Jako przykład całkowicie niezrozumiałego działania zarządu podał nieopłacone podatki (m.in. zobowiązania wobec ZUS – poprzedni rok, czy Urzędu Skarbowego), maksymalne wykorzystanie kredytu liniowego (250 tysięcy złotych), niezapłacone rachunki, nawet za chleb, w wysokości 19 tysięcy złotych, odmowa wypłacenia pracownikowi należnej nagrody jubileuszowej, itd. Tymczasem na 2 czerwca stan konta wykazywano w wysokości 10 tysięcy złotych (miesięczna pensja dla poprzedniego prezesa LOSiR-u – Z. Trawki wynosiła w poprzednim roku średnio 10 853 zł). Straty w samej kuchni szacuje się na ok. 100 tysięcy. Czyż nie mamy do czynienia ze sprawą, którą można określać, jako aferę. Bo „nieprawidłowości” w tym kontekście, to chyba eufemizm. Prezes M. Kosiński poinformował radnych, że odwołany (prezes zarządu) dyrektor Zbigniew Trawka, główna księgowa Agnieszka Szymańska i szef kuchni Sebastian Guzik zostali zwolnieni z artykułu 52 Kodeksu Pracy, a więc „dyscyplinarnie”. Zapewnił jednocześnie, że pozostali pracownicy nie strącą żadnych dotychczasowych wynagrodzeń i przywilejów.

Głos zabrał radny A. Dworaczyk. W bardzo emocjonalnym wystąpieniu, zarzucił opieszałość w badaniu tej sprawy, zarówno przez burmistrz, jak i nowego prezesa, oraz brak informacji dla radnych w sprawie programu naprawczego. – Jesteśmy postawieni pod ścianą, albo pomożecie, albo kura, która miała znosić złote jajka, za chwilę zdechnie (…). Właściwie mamy w ciemno zagłosować, żeby z publicznych pieniędzy dołożyć instytucji, która wykazała się niegospodarnością, chaosem (…) bez informacji, co dalej (…). Ja się na coś takiego nie zgadzam – mówił.

Stwierdził zasadnie, że nie wiemy, czy nie popełniono przestępstwa, bo faktury można różnie wystawiać, niekoniecznie są one dowodem na uczciwe i sensowne działanie. To słuszna uwaga, bo najczęściej „w papierach” wszystko się zgadza, w rzeczywistości nie. Wszystkie takie procedery są zwykle zaksięgowane poprawnie, tylko sens ich działania jest sprzeczny z poczuciem uczciwości i celowości.

 

Z czym zatem mamy do czynienia? Niegospodarnością? Sprzeniewierzeniem publicznych pieniędzy? Ze zwykłym nadużyciem? Nawet niekompetencja jest naganna, bo obciążeni nią nie powinni cieszyć się zaufaniem władz, działających z publicznego nadania. Dlatego mieszkańcy mają prawo oczekiwać jawnego i rzetelnego wyjaśnienia, dlaczego doszło w LOSiR-ze do tak gorszącej sytuacji?

JN

 

Z Kodeksu Pracy – Art. 52. § 1. Pracodawca może rozwiązać umowę o pracę bez wypowiedzenia z winy pracownika w razie: 1) ciężkiego naruszenia przez pracownika podstawowych obowiązków pracowniczych; 2) popełnienia przez pracownika w czasie trwania umowy o pracę przestępstwa, które uniemożliwia dalsze zatrudnianie go na zajmowanym stanowisku, jeżeli przestępstwo jest oczywiste lub zostało stwierdzone prawomocnym wyrokiem; 3) zawinionej przez pracownika utraty uprawnień koniecznych do wykonywania pracy na zajmowanym stanowisku.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *