Start » Slider » Gala „Siewca Roku 2016”

Gala „Siewca Roku 2016”

Wyświetlono 1 202 razy

fot. Mariusz Marszałkiewicz

Gala „Siewca Roku 2016” – 24 lutego, hala LOSiR

 

AudioFeels, i chce się żyć

Spotkany przed galą radny mówi, że był przeciwnikiem jej organizowania, ale zwolennikiem przyznawania tytułu Siewca Roku. Myślę, że fety nie uda się uniknąć, bo trzeba takie honorowe wyróżnienia kiedyś i gdzieś wręczyć. Raczej uroczyście, żeby nie umniejszyć rangi obydwu zaszczytów, zarówno Siewcy Roku, jak i medali „Zasłużony dla Miasta Luboń”. Nie jest, więc, prostym zadaniem pogodzenie sprzecznych oczekiwań, żeby było uroczyście i jednocześnie nie było. Ja przeciw świętowaniu nic nie mam. W tym roku, oprócz zaproszonych przez władze, w gali mógł uczestniczyć każdy, kto wcześniej pobrał darmową wejściówkę w Urzędzie Miasta. Nie sposób zaprosić do sali LOSiR wszystkich mieszkańców i wątpić należy, że wszyscy chcieliby w niej uczestniczyć. Jednak reprezentacja społeczności lubońskiej była szeroka. Tak to odczuwałem. Tyle uwag ogólnej natury i do rzeczy.

Od początku jest odświętnie. Władze miasta witają wszystkich przybyłych. To już w Polsce standard, ale warto podkreślić, że w Luboniu też jest bardzo elegancko i serdecznie. Pani Burmistrz w długiej sukni, w towarzystwie wytwornie ubranych współpracowników, piękne kreacje pań i panów, nierzadko smokingi, biel koszul. Publiczność też na wysokości zadania. Niektórzy w strojach organizacyjnych, jak członkowie Bractwa Kurkowego i rekonstrukcjoniści. Bardzo ozdobni ci pierwsi, bardzo pretensjonalni ci drudzy, budzący raczej moje zdumienie, niż podziw. Kwiaty, uśmiechy, powitania, ukłony, uprzejme rozmowy, wypatrywanie znajomych twarzy, nawet pewne podniecenie. Niektórzy zabiegają o miejsce bliskie sceny, w najlepszej sytuacji są posiadacze imiennych rezerwacji. Inni chcą być zauważeni, możliwie blisko najważniejszych gości. Światła gasną. Muzyka, śpiew i taniec, indywidualne popisy, nie przypadły mi do gustu. Tak długi, indywidualny układ taneczny, nawet w wykonaniu primabaleriny, byłby wystawiony na zniecierpliwienie publiczności. Ta jednak była życzliwa. Teraz oficjalna część gali. Powitania trwają bardzo długo, na mój gust za długo, niepotrzebnie, choć wiem, że chodziło o możliwie najpełniejsze uhonorowanie wszystkich gości i aktywnych obywateli. Jednak, co za dużo, to nie zdrowo. Strach pomyśleć, co się stanie, gdy „posiane ziarno”, jak to ujmowały wielokrotnie burmistrz Małgorzata Machalska i przewodnicząca RML Teresa Zygmanowska, urodzi jeszcze więcej społecznych inicjatyw. Przyszedł w końcu czas na odznaczenia. Najpierw Zasłużonych dla Miasta Luboń. „Pan konferansjer bez zarzutu nam to streszczał” śpiewał kiedyś Młynarski. I było to dawno, bo o prowadzącym galę tego powiedzieć nie można. Słaby żart, wiele powtórzeń, kilka błędów językowych. Odznaczeni dziękowali, organizatorzy popędzali, konferansjer miał skojarzenia z Oskarami, mało oryginalne. I przyszedł czas na Siewców Roku 2016. W kategorii „kultura” ks. Jacek Zjawin, miły, bezpośredni człowiek, zaczął dowcipnie: „Jako człowiek wierzący, muszę powiedzieć, że nie wierzę”. Skromność i umiar. W kategorii „sport”, Grzegorz Rychel, prezes Stowarzyszenia Zgrupka Luboń, organizator otwartej dla wszystkich rekreacji rowerowej. W kategorii „biznes”, Agnieszka i Jakub Mączkowiakowie „Marago Fit” mający nie tylko sukces biznesowy, ale też idące w parze z sukcesem, działania dobroczynne. Na koniec w kategorii „życie publiczne”, Jednostka Strzelecka-Luboń im. Orląt Lwowskich Związek Strzelecki „Strzelec”, będący, co dość niezręczne, jedynym kandydatem w tej kategorii. Jeśli działalność paramilitarna jest objawem życia publicznego, to jestem coraz dalej od otaczającej rzeczywistości. Rośnie nam pokolenie ludzi tęskniących za wojaczką, co źle wróży światu. Nie przekonują mnie zapewnienia, że chodzi o gotowość obrony naszej niepodległości. Gdy ktoś ćwiczy strzelanie, to zwykle przychodzi mu do głowy potrzeba praktycznego wykorzystania tych umiejętności. Gdy na to nałożymy coraz bardziej agresywne wystąpienia nacjonalistów, to obawy są jeszcze bardziej poważne i uzasadnione. Trudno wprost uwierzyć, że to wszystko dzieje się w kraju, tak tragicznie doświadczonym przez zbrodnicze szaleństwo dwudziestowiecznych totalitaryzmów. Pewnie będę odosobniony w tym przerażeniu i usłyszę, że to tylko patriotyczny sprzeciw wobec bezideowej demokracji liberalnej. Tak, jakby mogła być inna demokracja. Nawiasem mówiąc, przymiotnikowej demokracji, wówczas „ludowej”, doświadczyliśmy z wiadomym skutkiem.

Te rozmyślania ponure przerwał mi wytworny deser. Najpierw AudioFeels, zespół porywający, znakomity, zasłużenie zachwycił widownię. Chce się żyć. Odchodzą, na ten czas, złe myśli. Później jeszcze tort, kawa i już.

Myślę, że Gala Siewcy to nie jest zły pomysł, wymaga jednak większej staranności i dopracowania oprawy, zwłaszcza tej oficjalnej części. Co nie znaczy usztywnienia, wręcz przeciwnie, niech zostanie swobodna, serdeczna, improwizowana, autentyczna, ale lepiej zorganizowana i prowadzona. Bez wielokrotnych wejść i zejść. Takie spotkania są potrzebne i sądząc z frekwencji, oczekiwane. Przecież o to chodzi w życiu publicznym i tego trochę dzisiaj brakuje. Na szczęście, nie w Luboniu.

Jerzy Nowacki

 

 

 


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *