Rozmowa przeprowadzona dla „Wieści Lubońskich” z jedynym kandydatem w wyborach do Parlamentu Europejskiego z Lubonia – Michałem Adamczakiem – reprezentantem Kongresu Nowej Prawicy
Startuje Pan w najbliższych wyborach 25 maja do Parlamentu Europejskiego. Proszę powiedzieć coś o sobie i przybliżyć, co wpłynęło na decyzję o starcie?
Michał Adamczak: Mam 31 lat, pracuję pod Stęszewem w firmie transportowej jako spedytor. Po pracy lubię spędzać czas przy pielęgnacji przydomowego ogrodu. Po owocowaniu zamieniam porzeczki, winogrono czy dziką różę zebraną nad szachtami we własnej roboty wino. Jestem zagorzałym kibicem Lecha i uczestniczę w meczach nie tylko przy Bułgarskiej, ale i na wyjazdach. Od ponad 2 lat działam w wielkopolskich strukturach Kongresu Nowej Prawicy. Jestem współzałożycielem koła KNP w Luboniu. Do partii zapisałem się, gdyż miałem dosyć bezczynnego przyglądania się decyzjom rządu w Warszawie czy władz w Brukseli. Nie widziałem dłuższej sensu, żeby dalej głosować na tych samych ludzi, którzy od 20 lat nie zmienili w Polsce nic na lepsze. Naturalną koleją rzeczy po zapisaniu się do partii, jest start w wyborach, na przykład do Parlamentu Europejskiego.
Przez ostatnich 20-25 lat jednak sporo się w Polsce zmieniło, w dużej mierze dzięki członkostwu w Unii Europejskiej.
M.A.: Widząc niebieskie tablice z napisem: „Sfinansowano ze środków UE”, myślimy, że Unia nam coś dała za darmo. Nikt nie widzi jednak, że po pierwsze wiele z tych inwestycji jest tylko dofinansowanych. Pozostałą część kwoty pokrywają kredyty, które muszą zaciągać władze centralne albo samorządowe, a odsetki spłacają obywatele w podatkach. Po drugie nie ma nic za darmo. Unia Europejska nie posiada własnych pieniędzy, żeby je rozdawać. To są pieniądze pochodzące ze składek państw członkowskich lub z podatków, a te z kolei pochodzą od obywateli. Problem w tym, że za pobieranie i rozdawanie pieniędzy Bruksela inkasuje marżę, która jest tym większa im większa biurokracja.
Jest Pan jedynym mieszkańcem Lubonia startującym w wyborach do Europarlamentu. Co według Pana może zrobić dla miasta eurodeputowany?
M.A.: Chciałbym od razu zaznaczyć, że nie jestem jednym z tych, którzy obiecują aquaparki, tor Formuły 1 czy lotnisko w swojej miejscowości. Kongres Nowej Prawicy mówi innym językiem niż większość partii i polityków. Nie obiecujemy gruszek na wierzbie, ale stawiamy sobie cele realne do osiągnięcia. Mieszkam w Luboniu od 15 lat. Co prawda nie chodziłem do lubońskich szkół, ale każde wakacje spędzałem u dziadków w Luboniu. Moja rodzina ze strony mamy mieszka tu od pokoleń. Mój pradziadek Wawrzyn Kubiak był prezesem Związku Hallerczyków w Luboniu, dlatego naturalnie jestem związany z Luboniem i utożsamiam się z nim. Jako poseł na pewno otworzę w Luboniu swoje biuro poselskie, do którego będzie można przyjść i przedstawić swoje problemy, a ja nie odprawię nikogo z kwitkiem. Po to są politycy, żeby reprezentować swoich wyborców i powinni o nich pamiętać, nie tylko w dniu wyborów. Chcemy nagłaśniać pomysły UE i konsultować je z przedsiębiorcami, rolnikami i zwykłymi obywatelami. Dzięki temu będziemy mogli zastopować przynajmniej niektóre te regulacje, które mogą doprowadzić do upadku polskich firm, tak jak to było w przypadku zakładów wędliniarskich, którym grozi teraz bankructwo.
Jakie są wasze szanse w tych wyborach i czy myślał Pan o starcie także w jesiennych wyborach samorządowych?
M.A.: Osobiście interesuję się pracą samorządu lokalnego i problemami mieszkańców Lubonia. Wiele z nich dotyczy mnie bezpośrednio. Mieszkam przy nieutwardzonej ulicy, bez możliwości przyłączenia do sieci kanalizacyjnej. Jestem kierowcą i korzystam z lubońskich dróg, chodzę na spacery z psem i widzę, jak wygląda moja okolica, ażeby pobiegać dla zdrowia, muszę jechać autem 3 km nad Kocie Doły. Na ile mi czas pozwala, uczestniczę nie tylko w obradach Rady Miasta, ale i w spotkaniach komisji radnych. Obserwuję to wszystko z boku i mam przygotowanych wiele pomysłów, jak usprawnić nie tylko komunikację , ale i polepszyć warunki życia w Luboniu. Jest jednak za wcześnie, żeby mówić o szczegółach. Jeśli chodzi o wybory majowe, to w sondażach mamy od 5 do 8 % poparcia. Przekroczenie progu wyborczego daje nam 2-3 mandaty ze Śląska i Małopolski. Wynik zbliżony do 8% pozwala nam myśleć o własnym przedstawicielu w Parlamencie Europejskim z Wielkopolski. Wszystko będzie zależało nie tylko od naszego wyniku, ale i od frekwencji w Wielkopolsce. Im wyższa, tym więcej mandatów przypada na okręg. Po więcej informacji o mnie i naszym programie zapraszam na moją stronę www.michaladamczak.pl oraz na facebook.com/AdamczakKNP