W ubiegłym miesiącu, przy okazji odwołania prezesa miejskiej spółki LOSiR i wywiadu na ten temat z burmistrz Małgorzatą Machalską, przytoczyliśmy treść interpelacji złożonej przez radnego Jakuba Bielawskiego podczas marcowej sesji RML. Jedną z ważniejszych spraw, jaką podnosi, jest ustalenie jakości murów wykonanych podczas adaptacji owalu w hali LOSiR przy ul. Kołłątaja 2. Eksperci budowlani tworzący bądź weryfikujący „Kosztorys powykonawczy” w 2013 r. oraz „Opinię techniczną” w 2016 r. z uporem utrzymują, że wszystkie mury wykonane w ramach adaptacji zostały wykonane z pełnej cegły o grubości 1 cegły. Podobne stanowisko nadal podtrzymują władze samorządowe Lubonia, które pomimo doniesień prasowych oraz obietnic burmistrza Dariusza Szmyta o zweryfikowaniu tych faktów, nie kwapią się do rzetelnego rozliczenia tej dziwnej inwestycji.
By dostrzec szczegóły inwestycji, przedstawimy trzy, tym razem duże i kolorowe zdjęcia, jedne z wielu, jakimi dysponuje redakcja „Wieści Lubońskich”, jako dowody obrazujące rzeczywistość związaną z adaptacją owalnej hali LOSiR-u. „Wygrzebaliśmy je” teraz, przygotowując się do procesu z powództwa dyrektora (prezesa Zarządu) LOSiR – Z. Trawki – przeciwko P. P. Ruszkowskiemu oraz Stowarzyszeniu „Forum Lubońskie” o ochronę dóbr osobistych. Wspomniałem o tym w poprzednim numerze na str. 2 we wstępniaku „Prawda boli?”.
Jakość murów (dowód A)
Połączone w panoramę zdjęcia, zrobione przez dziennikarza „WL”, ukazują jednoznacznie, z jakiego materiału zostały wykonane ścianki działowe w LOSiR-ze w ramach adaptacji. Nie jest to cegła ceramiczna, lecz bloczki betonu komórkowego (suporeksu) wielkości 20 cegieł – dużo tańsze. Z tych zdjęć – dowodów rzeczowych – łatwo określić także zakres prac budowlanych oraz obliczyć ilość użytego materiału. Główne ścianki działowe w siłowni (owalu) oraz sali fitness (części łącznika) ułożono z 11 warstw bloczków suporeksu. Jak widać, by postawić taki mur, nie potrzeba wysokich rusztowań, które podnoszą koszt jednostkowy, a które z pewnością są wymagane przy budowie ścian budynków o wysokości do 4,5 m (jak podaje cytowana dokumentacja). Odpowiedzi m.in. na te dylematy oczekiwał radny J. Bielawski w złożonej w marcu na ręce Burmistrz Miasta kolejnej interpelacji (szczegóły czytaj w „Zamrożony temat?”, „WL” 06-2017, str. 18).
008k Dowód A – Złączona z dwóch zdjęć panorama, wykonana 31 stycznia 2013 r. z przyszłej sali fitness, pokazuje zaawansowanie prac adaptacyjnych owalu i łącznika LOSiR-u. Z lewej (pomiędzy filarami) – ścianki działowe z siłownią (owalem) w trakcie wypełniania szczelin kawałkami styropianu i zaprawą. Z prawej ścianka oddzielająca salę fitness od recepcji. Nad głową osoby opartej o pojemnik na odpady (z prawej) widoczne są wiązania muru z zapleczem recepcji (zaznaczone czerwonym owalem). Jak widać, tamto pomieszczenie zostało wykonane z bloczków grubości 12 cm – 1/2 cegły (inaczej niż podają dokumenty: „Kosztorys powykonawczy i „Opinia techniczna”). Ten dowód (zdjęcie) był podstawą stawianej, m.in. wcześniej w artykułach, tezy o jakości i ilości murów fot. Władysław Szczepaniak
Tempo prac? (dowód B)
Zdjęcie drugie wykonane od strony owalu (siłowni) – największego pomieszczenia o powierzchni 215,33 m2 (52,24%), oddanego w ramach adaptacji w 2013 r. – pokazuje stan sufitu oraz ścian tej dużej, owalnej sali w tym samym dniu, co zdjęcie pierwsze. Zważywszy na to, że minął zaledwie tydzień od podpisania umowy najmu pomiędzy LOSiR-em a firmą „Transporter” (23 stycznia 2013 r.), można uznać, że wykonanie tego wszystkiego, co zostało wykazane w „Kosztorysie powykonawczym”, jest swoistym mistrzostwem świata! Zgodnie z zapisami tego dokumentu, który przypomnijmy, stanowił podstawę rozliczenia pomiędzy miastem a „inwestorem zewnętrznym”, w przeciągu zaledwie siedmiu dni od zawarcia umowy (bowiem w dniu wykonywania zdjęcia już nikt nad sufitem siłowni nie pracował) prawie wszystko było gotowe. Tak więc w jednym tygodniu zdołano: ogłosić stosowne procedury, by wyłonić wykonawców, ci zaś zdążyli zorganizować prace, zakupić materiały, zsynchronizować wszystkich fachowców: elektryków, tynkarzy, monterów podwieszanego sufitu itd., włącznie z pomalowaniem i zamontowaniem oświetlenia! Sprawność organizacyjna godna Księgi Rekordów Guinnessa. Aż dziw, że takich fachowców i tempa nie widzimy w mieście na innych frontach.
007k Dowód B – Zdjęcie wykonane z owalnej sali, przedstawia stan siłowni w dniu 31 stycznia 2013 r. Z podstawowego dokumentu rozliczeniowego – „Kosztorysu powykonawczego” wynika, że instalacje elektryczne, sufit podwieszany, tynki, malowanie itd. wykonano pomiędzy 23 a 31 stycznia 2013 r. Nawet oświetlenie sufitowe jest już zamontowane. Dodatkowo z lewej widoczny szary mur, który wg ekspertów oraz osób odpowiedzialnych w Luboniu za mienie publiczne został wykonany, podobnie jak inne, z pełnej cegły! Tymczasem dowód ten pokazuje także, że materiał, z którego wykonano ścianki działowe, to tańszy i łatwiejszy w obróbce oraz montażu suporeks. Dla ułatwienia liczenia zaznaczyliśmy liczby warstw wykonanych w ramach adaptacji w 2013 r. fot. Władysław Szczepaniak
Mistyfikacja (dowód C)
Ostatni dowód – fotografia publikowana w tym odcinku, którą mamy w archiwum, pochodzi sprzed 9 lat. Została wykonana we wrześniu 2008 r., podczas lustracji prac (także autorstwa dziennikarza „WL”). We wrześniowym numerze „Wieści Lubońskich” z 2008 r., w artykule na str. 18 pt. „Nadrabianie czasu” będącym raportem z prac nad wykonywaniem całej hali widowiskowo-sportowej, pod jednym ze zdjęć trafiamy na podpis takiej oto wymownej treści: Oryginalny owal, który pierwotnie przeznaczony był na stołówkę, później na salę reprezentacyjną Lubonia, teraz już prawie gotów do malowania i kładzenia podłóg. Tak „WL” opisały stan sali owalnej LOSiR-u.
W związku z powyższym, że owalna sala była prawie ukończona już w 2008 r. („inwestor” wszedł na gotowe), cisną się kolejne pytania w tej sprawie: Kto dopuścił się takiej manipulacji? Kto pozwolił na to, by wykonane przed laty prace budowlane sprzedać ponownie jako inwestycję w ramach adaptacji w 2013 r.? Kto za ten stan odpowiada? To pytania bezwzględnie wymagające odpowiedzi. Tymczasem opinia publiczna wciąż czeka na kwestie wyrażone w interpelacji radnego w marcu br. Pomimo statutowego wymogu udzielenia odpowiedzi w przeciągu 30 dni, magistrat milczy. Nie wynika to z wyjątkowej zawiłości czy trudności udzielenia odpowiedzi w wyjaśnieniu spraw, raczej niechęci do drążenia tematu. W związku z obecną publikacją i dla wielu „nowymi dowodami”, możemy spodziewać się kolejnych pytań do władz kierowanych przez radnych czy mieszkańców.
006k Dowód C – Zdjęcie przedstawia stan owalnej sali LOSiR-u (obecnie siłowni) we wrześniu 2008 r., prawie 5 lat przed adaptacją! Na posadzce i w łączniku (za filarami) boazeria wygłuszająca kładziona wówczas na ścianach i falującym suficie hali głównej LOSiR. Widać też zwisające z sufitu końcówki kabli (ok. 15), co świadczy, że instalacja elektryczna była wtedy położona; zamontowany i wstępnie przeszpachlowany sufit prawie gotowy do malowania oraz otynkowane ściany i elementy betonowe konstrukcji. Jak to się stało i kto na to pozwolił, że wszystkie te pozycje znajdziemy wycenione w „Kosztorysie powykonawczym” siłowni w 2013 r.? Na przykład: ściany budynków za 13 177 zł; sufit podwieszany na kwotę 26 114 zł; układanie kabla 7 952 zł; tynki stropów i ścian za 4 568 zł … To kwoty netto, do których w ramach rozliczeń miasto musi dodać 23% podatku VAT. Razem ponad 63 tysiące zł). Kto na tym skorzystał? fot. Piotr P. Ruszkowski
Suplement
Ilość murów została zweryfikowana „Opinią techniczną”, która, na skutek wcześniejszych materiałów prasowych oraz interpelacji, została przeprowadzona w 2016 r. Pisaliśmy o tym w październiku 2016 r. na str. 16 w artykule „Jednak brakuje 111 m2 muru w LOSiR-ze!” Konsekwencją wykazania w „Opinii technicznej” dokładnie braku 110,73 m2 muru było potrącenie kwoty 11 795 złotych i 11 groszy z rozliczeń LOSiR-u z firmą „Transporter”. (co średnio stanowi 106,52 zł za m2 – wg kosztorysu 1m2 kosztował 202,72 zł lub 201,26 zł +VAT). Jak tłumaczy szef spółki LOSiR, był to wynik jedynej omyłki obliczeniowej, a „Kosztorys powykonawczy” nie tylko stanowił podstawę rozliczeń, ale przede wszystkim miał na celu zweryfikowanie, czy najemca („inwestor zastępczy”) wykonał określone prace i czy odbyło się to na jego koszt[1]. No właśnie? Czy publikacja tych zdjęć to potwierdza? Pokazuje wyraźnie, że prace wykonane przed wrześniem 2008 r. zostały powtórnie wykazane w 2013 r. i są odliczane w czynszu! Co z tymi „nowymi faktami prasowymi” zrobią teraz decydenci? Czy nadal będą udawać i twierdzić, że wszystko jest w porządku i zostało już skrupulatnie wyjaśnione oraz definitywnie załatwione?
Jeszcze uwaga, zdjęcia zostały wykonane aparatami cyfrowymi, które w pliku zapisują ukryte dane, takie, jak m.in. marka aparatu, data wykonania zdjęcia, warunki ekspozycji itd., czyli tzw. dane EXIF. Gdyby więc komuś przyszło do głowy twierdzenie, że to fotomontaż, którego celem nie jest prawda, lecz chęć zaszkodzenia niektórym osobom, można to zweryfikować.
„Kosztorys powykonawczy”, który tutaj jest wielokrotnie przywoływany, to bardzo ważny dokument. Jego zapisy i wiarygodność nie zostały nigdy podważone przez dyrektora LOSiR-u czy burmistrzów, którzy jak nikt inny doskonale wiedzieli, co i kiedy zostało wykonane. Takiej wiedzy nie musieli mieć biegli spoza miasta, nieuczestniczący w procesie budowy czy adaptacji. Dokonując na zlecenie szefa LOSiR-u weryfikacji rzeczowej oraz finansowej na potwierdzenie wykonanych prac, ktoś musiał im wskazywać, co dokładnie zostało zrobione w ramach adaptacji w 2013 roku, a co było już wcześniej!
Ów „Kosztorys powykonawczy”, który jak się okazuje jest jedną „wielką lipą”, jednocześnie stał się podstawą dla wydawania wielu decyzji także organów kontrolnych, w tym przez Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych w Warszawie, gdzie ostatecznie trafiło lubońskie odwołanie na niektóre zarzuty i zażalenia (inne niż w powyższym materiale) wykazane przez Najwyższą Izbę Kontroli.
Taka jest prawda oparta na kilku zdjęciach dokumentujących fakty. Przez jednych, raczej tych o konserwatywnych poglądach, będzie postrzegana jako etycznie niedopuszczalny „przekręt”, przez innych o neoliberalnej wizji kapitalistycznego świata, jako przejaw sprytu i biznesowej smykałki, która miesza się z polityką.
Pro publico bono (Dla dobra wspólnego)
Piotr P. Ruszkowski