W związku z rosnącą liczbą małych obywateli naszego miasta, jak grzyby po deszczu powstają kluby malucha, sale zabaw, niepubliczne przedszkola, itp. Wszystkie one są do siebie podobne i oferują to, co powinny. „Zucholandia” przy ul. 11 Listopada 28 zasługuje na szczególną uwagę.
Pierwsze wrażenie
Na spotkanie z założycielką, Kamilą Bąkowską, poszłam z ekspertem, czyli moim prywatnym trzylatkiem. Jak wiadomo, nikt nie będzie bardziej szczery w swej ocenie, jak dziecko. „Zucholandia” mieści się na piętrze nad apteką. Zaraz po otwarciu drzwi wiadomo, że to miejsce dla dzieciaków. Ściany poobklejane plakatami, wszędzie kolorowe dekoracje… jednym słowem – zachęcająco. Zatem wchodzimy po schodach, przemierzamy szatnię i wchodzimy do pokoju. Na środku dywan imitujący plan miasta, pod ścianami półki z zabawkami, pudła z klockami… W pierwszej chwili nie wiadomo, za co się wziąć. Jednak pani Kamila z uśmiechem na twarzy bierze za rękę mojego przedszkolaka i proponuje mu budowę drogi. Na uporządkowanym wcześniej dywanie, pojawia się sterta kolorowych elementów, ale to nic, to przecież pokój zabaw.
Początki
„Zucholandia” powstała w sierpniu 2014 r., a w październiku na dobre zaczęła działać. W pierwotnym założeniu miał to być klub malucha dla dzieci w wieku 1-4 lat, czyli np. dla tych, którzy z jakiegoś powodu nie poszli do przedszkola. Kolejnym pomysłem była świetlica dla dzieci, które albo idą na drugą zmianę do szkoły i rodzice nie mają co z nimi zrobić przed południem, albo dla tych, którzy kończą zajęcia szybciej niż rodzice i musieliby siedzieć w szkolnej świetlicy. I jedno, i drugie było dobrym pomysłem, ale niestety niefortunny okazał się czas. Październik to miesiąc, w którym sprawy organizacyjne związane z rokiem szkolnym, są już „ogarnięte”. Strzałem w dziesiątkę okazało się organizowanie urodzin i przyjęć. Zarówno dla maluchów, jak i „szkolniaków”. Ideą tych uroczystości jest wspólne i atrakcyjne spędzenie czasu. W przypadku tych pierwszych, animator organizuje kreatywne warsztaty muzyczne lub plastyczne, konkursy, a wszystko to może być powiązane ulubionym motywem bajkowym jubilata. Podczas gdy dzieci przez 2 godziny zajęte są sobą, ich rodzice spokojnie piją kawę i mają okazję lepiej się poznać. Koszt takiej imprezy dla 12 dzieci to 320 zł (w tym jest zawarta opieka, tort, przekąski i napoje, kawa lub herbata dla rodziców, materiały potrzebne na warsztaty oraz dekoracje). Dla grupy, która nie je słodyczy, można zamówić soki wyciskane z jabłek i marchwi, owocowe przekąski oraz tort przygotowany metodą BLW. Za takie menu zapłacimy 30 zł więcej niż w pierwszym wariancie. Dla starszaków jest równie ciekawa opcja: nocne party. Uczestnicy imprezy przynoszą ze sobą śpiwory, karimaty i pidżamy. Najpierw są warsztaty i tort, później kolacja, ploteczki i filmowa noc, a rano naleśniki na śniadanie, a po nich warsztaty. Około godz. 10-11 koniec imprezy. Koszt takiego przyjęcia dla 12 osób to 480 zł.
Inne atrakcje
Co jeszcze oferuje „Zucholandia”? Propozycji jest naprawdę dużo. Pani Asia, fizjoterapeutka, zaprasza dzieci na ćwiczenia korekcyjne, na zajęcia indywidualne i grupowe. Ponadto, prowadzi też spotkania z paniami 40+, które chcą poprawić swoją kondycję albo po prostu wyjść z domu, żeby pogadać z koleżankami. Od września startuje także logopedia. Ciekawym pomysłem jest propozycja zaprowadzania i odbierania dzieci ze szkoły, jeśli rodzice nie mają możliwości zrobić tego samemu. Dzieciaki, przebywając w „Zucholandii” mogą się zrelaksować przy zabawie lub odrobić lekcje z p. Kamilą. Jest także możliwość skorzystania z korepetycji. Właścicielka zapewnia szybką pomoc nauczycieli z różnych przedmiotów. Istnieje też taka możliwość, że dziecko, które nie uczęszcza na co dzień do tej świetlicy, po wcześniejszym zgłoszeniu, może przyjść na same korepetycje. Ich koszt waha się od 25-40 zł za 60 minut. Ponadto, pani Kamila oferuje opiekę całodobową. I chociaż brzmi to nieco dziwnie, to w praktyce może być całkiem przydatne. Zapewnienie nocnej opieki w świetlicy, jak również w domu klienta, nie stanowi żadnego problemu. Koszt całonocnej opieki (ok. 12 godz.) to 150 zł.
Coś z harcerstwa
Jak sama nazwa wskazuje, „Zucholandia” to miejsce dla zuchów. Pani Kamila, jako że sama jest komendantką szczepu ZHP Żabikowo, stara się wdrażać zasady i metody pracy, które są jej bliskie. Nocne party w śpiworach, to prawie jak nocka na obozie; a praca w małych grupach, zabawa w kogoś/coś czy nauka samodzielności są bliskie metodzie zuchowej.
Kompetencje
Z pewnością, zanim oddadzą dziecko w obce ręce, rodzice chcą mieć pewność, że jest to osoba kompetentna, zatem przedstawię krótko sylwetkę właścicielki: Kamila Bąkowska, 27 lat, od 20 lat mieszkanka Lubonia. Skończyła pedagogikę wczesnoszkolną i przedszkolną w Wyższej Szkole Pedagogiki i Administracji. Zna ją wiele osób, bo prowadzi harcerstwo w SP 1, a po studiach pracowała w przedszkolu (Luboń, Komorniki, Puszczykowo). Jak sama przyznaje, do współpracy w „Zucholandii” zaprasza tylko zaufane osoby, najczęściej swoje koleżanki z harcerstwa lub szkolnej ławy; prawą ręką jest niezmiennie mama Danusia. Od strony prawnej wygląda to tak, że miejsca typu świetlica czy sala zabaw nie są objęte nadzorem kuratoryjnym oraz nie otrzymują dotacji z urzędu miasta, jednak właścicielka zapewnia, że trzyma się wszelkich procedur, jakie powinny obowiązywać.
Ocena rodzica
Jako mama zwróciłam uwagę na bezpieczeństwo i wystrój (2 sale: jedna do zabawy, druga do nauki; ładnie urządzona i dostosowana do dzieci łazienka; różnorodne zabawki); na właścicielkę: osoba sympatyczna, kipiąca pomysłami i z dobrym podejściem do dzieci; na kompetencje prowadzących: dyplom jest potwierdzeniem kwalifikacji. A co najważniejsze: mój ekspert wyszedł zadowolony. Pewnie, gdyby podczas naszej wizyty były jakieś dzieci, czas upłynąłby mu jeszcze przyjemniej. Fajne jest to, że dziewczyny są elastyczne i dostosowują się do potrzeb rodziców, a w dzisiejszych czasach, jest to duża zaleta. Zatem, pani Kamilo, życzę powodzenia we wrześniu, aby i świetlica, i sala zabaw zaczęły działać pełną parą.
B.S.