Ks. Artur Michalak – nowy wikariusz w parafii św. Barbary. Kim jest, czym się zajmuje, co zamierza robić?
Rafał Wojtyniak: Szczęść Boże. Wikariusz to osoba, która nie może pozostać anonimowa wśród parafian. Zacznijmy od początku. Proszę opowiedzieć o tym, co działo się jeszcze przed powołaniem do kapłaństwa.
ks. Artur Michalak: Urodziłem się w 1973 roku w Wolsztynie. Moja edukacja zaczęła się standardowo, czyli od żłobka przez wszystkie możliwe szkoły. Seminarium w Poznaniu ukończyłem w 2001 roku i zostałem wyświęcony na kapłana. Można powiedzieć – jestem kapłanem XXI wieku. Od dzieciństwa byłem blisko kościoła – przypatrywałem się księżom, byłem ministrantem, opiekowałem się kaplicą w szpitalu jako kościelny i wiele jeszcze innych funkcji pełniłem, które też przygotowały mnie do tej drogi kapłaństwa.
RW: Jak wyglądała ścieżka kapłańska zanim ksiądz dotarł do naszej parafii?
ks.AM: Po święceniach i praktyce diakońskiej w Swarzędzu, byłem wikarym w Obornikach. Potem Szamotuły, Koziegłowy, Poznań- Stare Żegrze, Grodzisk Wlkp. i teraz Luboń. Moja posługa była także związana z resocjalizacją. I tak – w Szamotułach byłem kapelanem aresztu, w Koziegłowach pomagałem kapelanowi więzienia (był to mój proboszcz), potem byłem kapelanem zakładu poprawczego w Poznaniu i w ostatniej parafii też kapelanem zakładu poprawczego ale o zaostrzonym rygorze.
RW: Czy stanowisko kapelana jest przydzielane odgórnie, czy może ksiądz sam wyszedł z taką inicjatywą?
ks.AM: Pierwszy raz odgórnie, ale ta posługa bardzo mi się spodobała. Następnym razem zapytano mnie, czy bym nie objął stanowiska w zakładzie poprawczym – wyraziłem chęć. Jest posłuszeństwo w kościele – trzeba robić to co każą, ale też bardzo często robi się to, co się lubi. Posługa kapłańska jest też formą pracy z ludźmi. Jak przed seminarium człowiek angażował się w wiele rzeczy, tak samo i tu. Tym bardziej że w zakładzie poprawczym czy więzieniu można się angażować w bardzo wiele rzeczy – nie tylko ścisła praca kapłańska ale też i prospołeczna czy jakaś inna.
RW: Czym się ksiądz aktualnie zajmuje oprócz posługi kapłańskiej?
ks.AM: Jestem katechetą w szkole. Rozpoczynając moją posługę w parafii św. Barbary zostałem skierowany do nauczania religii w Gimnazjum nr 2 im. Jana Pawła II.
RW: Czy proboszcz już wyznaczył jakieś zadania, np. opiekę nad grupami parafialnymi?
ks.AM: Na razie takiej konkretnej rozmowy nie było z tej racji, że parafia przeżywa wizytację ale już mniej więcej wiadomo, że będziemy kontynuować to, co robił ks. Artur Kosior. Na pewno też dodam coś od siebie.
RW: Jakie są księdza zainteresowania, pasje, co lubi ksiądz robić w wolnym czasie?
ks.AM: Staram się mieć wygospodarowany czas na moje pasje i na inne rzeczy, które lubię. Podstawowa pasja to góry – wspinam się, uczestniczę w wyjazdach, także uczę wspinaczki innych. Druga pasja to jazda na rowerze, która jest też dbaniem o kondycję i zdrowie. Dla mnie zdrowie jest bardzo ważne i trzeba je cenić.
RW: Pierwsze wrażenia – jak się księdzu podoba w naszej parafii, ogólnie – w Luboniu? Czy trudno przyzwyczaić się do porannych mszy w dni powszednie (w poprzedniej parafii odprawiane były wyłącznie wieczorem)?
ks.AM: Za szybko żeby powiedzieć co się podoba w Luboniu, a co nie – na razie w tej kwestii nie będę się wypowiadał. Jestem z natury nocnym markiem – wstawanie na ranne msze można mi zadać jako pokutę. Robię to z posłuszeństwa, z posługi i raczej się nie spóźnię, ale gdybym mógł, to bym pospał dłużej.
RW: Motto życiowe, cytat, wzór do naśladowania – czym się ksiądz w życiu kieruje i co poleca czytelnikom ?
ks.AM: Humanistą nie jestem – cytaty i takie inne powiedzenia aż tak nie liczą się dla mnie. Ale cały czas w moim życiu jest jakieś zauroczenie psalmem 121. Po prostu go lubię i często jest moją modlitwą. Był on także (w całości) na moim obrazku prymicyjnym.
RW: Dziękuję za rozmowę.