W sobotę, 15 marca w III lidze rozpoczęła się rewanżowa, wiosenna runda. W pierwszym spotkaniu Fogo Luboń podejmował u siebie Unię Swarzędz, którą prowadzi były szkoleniowiec lubońskiego zespołu – Marcin Drajer. Pierwszą bramkę dla gospodarzy zdobył w 23. minucie Piotr Sarbinowski i wydawało się, że następne będą jedynie kwestią czasu. Jednak kibice nie doczekali się już więcej goli dla Fogo. W drugiej połowie lubonianie mieli parę stuprocentowych sytuacji, ale niestety ich nie wykorzystali. Goście, grając bardzo ambitnie do końca spotkania, w 90. minucie, wykorzystując bardzo marną postawę lubonian, doprowadzili do wyrównania na 1:1. Zawodnicy z Lubonia czekali już pewnie na gwizdek sędziego, a przeciwnicy atakowali. W ten sposób goście, zadowoleni z remisu, wyjechali z Lubonia w pełni usatysfakcjonowani.
22 marca Fogo Luboń zmierzył się u siebie z drużyną GKS Dopiewo, która podobnie jak lubonianie, broniła się przed spadkiem. Przed rozpoczęciem spotkania uczczono minutą ciszy pamięć zmarłego zawodnika Lubońskiego KS-u – Zenona Szóstaka. Podsumowując mecz można stwierdzić, że z boiska wiało wielką nudą. Było wiele niedokładnych zagrań z obu stron. Najlepszą okazję miał Jacek Zielonka, który nie trafił do pustej bramki. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 0:0.
W 3. kolejce, 29 marca, Fogo przegrał u siebie z Lechem III Poznań 2:3. W pierwszej połowie zaznaczyła się zdecydowana przewaga gości, którzy swoją świetną grę udokumentowali, strzelając do bramki Fogo 3 gole. W drugiej odsłonie zobaczyliśmy zespół luboński, który chcielibyśmy zawsze oglądać. Dała się zauważyć chęć walki i dużo nie brakowało, by lubonianie doprowadzili do remisu. Jednak zdobyli tylko dwie bramki, zmniejszając nieznacznie rozmiary porażki. Bramki dla Fogo zdobyli Dariusz Imbiorowicz i Michał Chmielewski. Po tej porażce sytuacja lubonian w tabeli znacznie się pogorszyła. Rywale, którzy uplasowali się bezpośrednio przed naszym zespołem, uciekli z punktami. Fogo stał się poważnie zagrożony spadkiem. Jeżeli wtedy myślano o pozostaniu w III lidze, był wielki czas, by zacząć wygrywać choćby u siebie.
Władysław Szczepaniak