Być mamą – normalna sprawa; być pracującą mamą – takie czasy; być szczęśliwą kobietą – dobrze, jeśli tak jest; mieć pięcioro dzieci – to już wyzwanie… Gdyby teraz połączyć wszystkie składniki razem, dodać dużo energii i ciepła, to powstanie supermama. Nie da się? Ja się przekonałam, że to możliwe.
Fakty
Renata Koperska, urodziła się w Poznaniu, pochodzi w wielodzietnej rodziny, nauczycielka języka angielskiego w SP 4 i poznańskiej szkole katolickiej, ale przede wszystkim mama. Długo nie mogłyśmy się spotkać, ale kiedy już się udało, wiedziałam, że to właściwa osoba do rozmowy na temat macierzyństwa. Ma pięcioro dzieci: Mariannę (19 lat), Basię (18 lat), Janka (13 lat), Franka (10 lat) i Zosię (7 lat). Dwanaście lat temu zamarzył jej się domek z ogrodem i w taki oto sposób razem z mężem Maciejem i trojgiem dzieci przywędrowała z Poznania do Lubonia, gdzie mieszka do dziś.
Logistyka
Na pytanie, skąd pomysł na tak liczną rodzinę, odpowiada, że pomysłu nie było. Dzieci są zadaniem od Pana Boga i należy je przyjmować, bo to największy dar. Jak zatem z tym darem układać codzienność? Po pierwsze: dobra współpraca z mężem, po drugie: pomoc rodziny, po trzecie: pomoc starszych dzieci. A jak to wygląda w praktyce? Zawsze wieczorem dzieci szykują sobie ubrania do szkoły/przedszkola, a mama tylko sprawdza, czy są one adekwatne do pogody. Rano śniadanie robi tata. W domu są dwie łazienki, więc nie ma problemu z kolejkami, tym bardziej, że dziewczyny się nie malują i nie potrzebują wiele czasu. Do poznańskich szkół dzieci dowozi autobus, tata lub dziadek (w zależności od planu). Po skończonych lekcjach, gdy wrócą głodne do domu, zawsze czeka na nie zupa, która zaspokoi pierwszy głód. Około 16.30 siadają do wspólnego stołu razem z tatą. Obiady są zawsze przygotowywane poprzedniego dnia. A jakie obowiązki mają dzieci? Basia piecze chleb, Janek – zmywa i wstawia pranie, Franek wynosi śmieci i przynosi pranie, Marianna pomaga młodszemu rodzeństwu w nauce, a Zosia ma dar pocieszania i sprawiania, żeby nikt nie czuł się smutny lub zły. Po kolacji dzieci sprzątają według grafiku. Resztę ogarniają rodzice. Wolny czas spędzają razem, grając w gry planszowe, oglądając filmy, kibicując „Lechowi” czy jeżdżąc na nartach i rowerach.
Macierzyństwo
Według pani Renaty to najważniejsza misja w życiu kobiety. Gdy wychowuje się dzieci, codzienne sytuacje przynoszą przeświadczenie, że życie ma sens. Że nie jest ono rozproszone na wiele małoznaczących kawałków. A jaka powinna być mama? Przede wszystkim sprytna. Współczesny świat jest pełen pokus, a wychowywanie dzieci nigdy nie było tak trudne jak teraz. Z jednej strony chciałoby się dać dziecku wszystko, o czym tylko zamarzy, a z drugiej – nie dopuścić do tego. Z jednej strony powinno się dać dziecku swobodę i za wiele nie zabraniać, a z drugiej – chronić je przed niebezpieczeństwami. Trzeba umieć mocno kochać i mądrze wychowywać. I tak jak na obrazie, który pani Renata widziała w Rzymie, nad dzieckiem powinny czuwać dwie ręce: jedna delikatna, dająca miłość, czułość i zrozumienie; a druga twarda, która będzie ostoją bezpieczeństwa i wychowania zgodnie z przyjętymi zasadami. Ważne jest też to, aby była wobec dzieci uczciwa. Gdy zapytała kiedyś swoje starsze córki, co mogłaby jeszcze zrobić, by była lepszą mamą, odpowiedziały jej: „Nie da się więcej zrobić”. To był największy komplement.
Pięć kostek masła
Czy któreś dziecko kocha się bardziej od pozostałych? Moja rozmówczyni odpowiedziała, że nie, bo każde dziecko jest inne. Marianna jest rzetelna, Basia – żywiołowa, Janek – sprawiedliwy, Franek to indywidualista, a najmłodsza Zosia jest promyczkiem radości. Każde dziecko ma w sobie to „coś”, co sprawia, że jest wyjątkowe. I chociaż często kocha się za coś, to w przypadku dzieci kocha się za nic. Pani Renata przytoczyła pewną historię: gdy okazało się, że jest drugi raz w ciąży, miała wątpliwości, czy jest w niej tyle miłości, by drugie dziecko pokochać tak samo mocno, jak to pierwsze. Wtedy jej mama zapytała: „Czy jeśli niesiesz w siatce pięć kostek masła, to któreś z nich niesiesz bardziej?” Z czasem przekonała się, że pokłady miłości są w kobiecie niewyczerpane i każde dziecko dostanie tyle, ile będzie potrzebowało. A jak kiedyś ktoś zapyta jej dzieci „Jak myślisz, kogo z was najbardziej kocha wasza mama?”, marzy o tym, aby każde krzyknęło: Mnie! Czego jeszcze nauczyła się od swojej mamy? Tego, że nie wolno się przejmować na zapas; przeświadczenia, że nie ma takiego problemu, z którym sobie nie poradzi. Bardzo liczy się z jej zdaniem, a jak córki stwierdzą, że zrobiła sałatkę i bigos taki jak babcia, pęka z dumy.
Plecak z wartościami
Doświadczonej mamy nie sposób nie zapytać o przepis na sukces wychowawczy. Co nim jest? Według pani Renaty przede wszystkim należy nie tylko kochać swoje dzieci, ale też je lubić. Trzeba je mądrze chwalić, stosować nagrody zamiast kar. A gdy pojawia się w rodzinie młodsze rodzeństwo, nie spychać tego starszego na drugi plan, bo ono też potrzebuje uwagi, troski i rozmowy. Trzeba wybaczać błędy i podawać pomocną rękę. Przez własny przykład kształtować ich kręgosłup moralny, by poradzili sobie w życiu i wyrośli na wartościowych ludzi. Szczerze rozmawiać przy herbacie, gdy jest problem. Wymagać odpowiedzialności. Uczyć się od siebie nawzajem. Moja rozmówczyni przytoczyła piękną metaforę procesu wychowawczego: małe dziecko przez wiele lat niesie plecak, do którego rodzice wrzucają dobre rady, ostrzeżenia, wartości. Gdy dorasta i zaczyna się buntować, szuka swojej drogi i wyrzuca to, co rodzice zdążyli mu włożyć to torby. Gdy już w końcu wszystko wyrzuci i nie będzie się potrafiło odnaleźć w nowej, nieznanej rzeczywistości, spojrzy za siebie i zobaczy drogę ułożoną z tego, czego się pozbyło. Ta droga wskaże mu miejsce, do którego zawsze będzie mogło wrócić w chwili zagubienia.
Dzień Matki
Po co ktoś wymyślił to święto? Po to, aby usłyszeć szczere życzenia, a otrzymane róże wkopać w ogrodzie. Po to, aby rodzinnie zjeść lody z ciepłymi malinami, by wspólnie spędzić czas. Po to, aby pojechać z dobrym słowem i uśmiechem do swoich mam i pokazać dzieciom, jak powinno się pamiętać o najważniejszej osobie. Pani Renato, życzę Pani, aby codziennie znalazła Pani czas na własne myśli, chwil dla każdego dziecka z osobna, doktoratu w niedalekiej przyszłości, miłości, wytrwałości i szczęścia. A wszystkim Mamom tego, aby macierzyństwo dawało im siłę i spełnienie, aby czerpały radość z niepowtarzalnych chwil, by widziały, że ich trud nie idzie na marne, a wartości, które przekazują, są wdrażane przez dzieci, i aby w tym wszystkim nie zapomniały o sobie i swoich potrzebach.
B.S.