Start » Polityka / samorząd » 29. Sesja Rady Miasta Luboń (23 lutego 2017 r.)

29. Sesja Rady Miasta Luboń (23 lutego 2017 r.)

Wyświetlono 1 192 razy

O planach miejscowych i nowym studium

 

 

 

Niechciana reforma oświaty

 

Romualda Suchowiak – kierownik Wydziału Oświaty, Zdrowia i Kultury, oraz Lidia Kałwińska – dyrektor SP 2 zaprezentowały zmiany, jakie nastąpią w lubońskich szkołach od przyszłego roku szkolnego. Kilka dni wcześniej zapoznano z tymi projektami rodziców. Podczas 29. sesji RML, która odbyła się po konsultacjach z rodzicami, z wypowiedzi rodziców, z wyników sondażu wśród mieszkańców i radnych, z odbytych rozmów kuluarowych, mogę stwierdzić, ponad wszelką wątpliwość, że prawie nikt nie chce tej reformy, a już na pewno nikt nie oczekiwał takiego trybu jej wprowadzenia. Został przez nią poważnie zakłócony, jeśli nie zrujnowany, od lat doskonalony system oświatowy w Luboniu. Wymuszone zmiany obwodów szkolnych bardzo zaniepokoiły wszystkie, jak się uczenie mówi, podmioty szkoły: uczniów, nauczycieli, rodziców. Uczniowie przyzwyczaili się przez lata do swoich szkół i nauczycieli. Rodzice do nauczycieli, do organizacji pracy szkół, do opanowanej i oswojonej drogi dzieci do szkoły itd. Nauczyciele zaś do swoich uczniów, podstaw programowych, realizacji programów, trybu rozliczania efektów nauczania w postaci egzaminów. Nikt nie twierdzi, że to była idealna szkoła, że nie może być lepiej. Sam miałem wiele wątpliwości, zwłaszcza do ujednolicania wymagań, unikania indywidualizacji, narzucania interpretacji, na przykład, przy egzaminach z języka polskiego. Egzaminy testowe, przypominające krzyżówki i rebusy nie wzbudzały entuzjazmu. Przeciwnie żartowaliśmy, że uczeń, który wie, że poeta nazywał się Mickiewicz, a nie wie jak miał na imię, uzyskuje 50% punktów za poprawną odpowiedź, świadczy o całkowitej porażce takiego systemu oceniania. Także założenie, że wszyscy uczniowie powinni czuć się dowartościowani i szczęśliwi, wyniesione żywcem ze szkoły amerykańskiej, należącej do najgorszych w cywilizowanym świecie, wydawało się obce i nieprzystające do europejskiej, indywidualistycznej wizji człowieka, jako podstawowej wartości. Więc jakieś korekty w tym systemie byłyby potrzebne. Jednak sposób, w jaki dokonuje się zmian w nie tak dawnej przecież „reformie gimnazjalnej”, jest bardzo bulwersujący. Zwłaszcza jego pośpiech. Radni zostali zobowiązani do podjęcia „intencyjnej uchwały”, cokolwiek to znaczy, która zmienia obwody szkolne i powołuje w miejsce gimnazjów, ośmioletnie szkoły podstawowe. Niestety dotychczasowe sześcioletnie szkoły podstawowe nie są przygotowane do tego ani mentalnie, ani organizacyjnie. Nie mają potrzebnego wyposażenia, pracowni do nauczania fizyki, chemii, biologii, które są w gimnazjach, a teraz muszą powstać w podstawówkach dla klas siódmych i ósmych. Trzeba będzie je stworzyć i dużym kosztem wyposażyć. Skąd pieniądze? Tego jeszcze nie wiadomo, ale samorządy są pełne obaw. To niestety nie jedyny problem. Wymuszona zmiana obwodów spowodowała zmiany liczebności uczniów w poszczególnych szkołach, a to stanowi o organizacji pracy szkół, czyli, krótko mówiąc, na ile zmian będą pracowały. Radny Łukasz Budzyński podniósł ten problem bardzo zdecydowanie. Zakwestionował sensowność zaproponowanych przez gminę nowych obwodów, które, jego zdaniem, sprawiły, że dwie szkoły, SP 2 i SP 4, są poszkodowane i nie unikną przez lata dwuzmianowości. Ministerstwo Edukacji twierdzi, że jest to przypadłość zaledwie 12% polskich szkół. Szkoda, że w Luboniu dotyczy czterech z pięciu. Radny nie przyjął wyjaśnień, że nie ma lepszego rozwiązania i wnioskował o odesłanie projektu do prac w komisji. Radni odrzucili ten wniosek. Za nim głosowali tylko trzej: Ł. Budzyński, J. Bielawski i A. Dworaczyk, trzech wstrzymało się, a reszta była przeciw. Uchwałę przyjęto 15 głosami, przy 5 wstrzymujących się. Trudno odmówić racji poglądowi, że powinno się zmierzać do zrównoważonego podziału na obwody, umożliwiającego jednozmianową pracę wszystkich szkół. Ma rację radny Budzyński i ma ją też zespół, który zmiany przygotował. A co z dążeniem do jednozmianowości? Obecna sytuacja w Luboniu wyklucza taki luksus i żadne majstrowanie przy obwodach nie przyniesie idealnego rezultatu. Komplikację dodatkową stanowi zalecenie płynące do gmin z kuratorium, by wszelkich zmian dokonać z „akceptacją społeczną”, jako kryterium podstawowym. Z tego płynie wniosek, że władze oświatowe zdają sobie sprawę z niechętnej reformie opinii, zwłaszcza rodziców. Chcąc uniknąć eskalacji tej niechęci, także ewentualnych protestów, nakazują podporządkowanie decyzji temu wymaganiu, nawet za cenę pewnej nieracjonalności rozwiązań. Decyzja mimo zastrzeżeń zapadła. Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że trudno będzie przez lata zapewnić jednozmianowe szkoły, bo jest ich za mało w szybko zaludniającym się mieście. Inne sprawy oświatowe nie wzbudziły takich kontrowersji. Zaproponowano nowe regulacje przyjęć do przedszkoli, a także sposób przyjmowania uczniów spoza rejonu, na wolne miejsca w szkołach, jeśli takie mogą w ogóle być w tej sytuacji. Przyjęto je bez zastrzeżeń. Na marginesie warto zauważyć, że argumentacja minister edukacji, grożąca gminom niewyliczeniem na czas subwencji oświatowej, jeśli doszłoby do referendum oświatowego, jakiego żądają różne środowiska, zwłaszcza ZNP (Związek Nauczycielstwa Polskiego), jest hipokryzją, bowiem od początku podnosiły one larum w tej ważnej sprawie. Nie słuchano jednak argumentów i wprowadzono reformę ustawowo, bez niezbędnych konsultacji społecznych.

 

Na cmentarzu wszyscy równi

Urząd Ochrony Klienta i Konkurencji zarzucił Luboniowi praktyki monopolistyczne i nakazał przywrócenie równych opłat za miejsce na cmentarzu bez względu na miejsce zameldowania zmarłego. Luboń chciał, podejmując decyzję różnicująca opłaty, uniknąć przepełnienia cmentarza komunalnego. W tej sytuacji miasto postanowiło wycofać swoje postanowienie, by uniknąć ewentualnej kary finansowej. Nie zabrakło głosów postulujących jednak pewien upór, podtrzymanie decyzji i obronę niezależności samorządu. Górę wzięła pragmatyczna ostrożność, zwłaszcza, że w grę wchodziła trudna do określenia wysokość kary finansowej, ze względu na możliwe różnice interpretacyjne, skierowanego do Lubonia zalecenia UOKiK.

 

Nowe ulice

Maciejkowa (łącząca ul. Poznańską gruntową z asfaltową Polną) i Podlaska (pieszo-jezdnia prostopadła do Małopolskiej, w okolicy Buczka) nie wzbudziły entuzjazmu, ale też nie skłoniły do sprzeciwu. Dużo żartów wywołało pochodzenie tej drugiej nazwy, która jednym kojarzyła się z regionem, a innym z kiełbasą. Zupełnie niesłusznie, bo wędlina niewątpliwie ma źródło w nazwie krainy.

 

Uchwała niskoemisyjna

Miasto występuje o dotacje ze środków unijnych. Podjęto uchwałę o wprowadzeniu zmiany planu gospodarki niskoemisyjnej, który jest warunkiem koniecznym udziału gminy w staraniach o te dotacje. Do 3 marca trzeba złożyć wnioski o udział w konkursie, w celu uzyskania środków na różne przedsięwzięcia. Wśród nich będzie zakup 5 autobusów niskoemisyjnych, modernizacja zajezdni autobusowej, wykonanie parkingu, budowa kolejnego odcinka ul. Wschodniej, kanalizacja deszczowa ul. Dworcowej, montaż trzech stacji rowerów miejskich. Ogólna wartość projektu to 17 mln zł. Wniosek musi być komplementarny z planem gospodarki niskoemisyjnej. W ten sposób wymusza się decyzje mające na celu obniżenie emisji szkodliwych substancji na terenie gmin ubiegających się o pieniądze. Czyli coś za coś, z korzyścią dla zdrowia wszystkich. Miasto przystąpi do działań, zaplanuje w przyszłorocznym budżecie odpowiednie kwoty, na przykład na dotacje do wymiany pieców. Zdaje sobie jednak sprawę, że samo miasto nie ma możliwości dokonania znaczącej zmiany gospodarce niskoemisyjnej. Zarówno w sprawie powszechnej wymiany pieców, jak i zmiany i jakości używanych w nich paliw. Zależą one od decyzji na szczeblu państwowym. Zwłaszcza ceny i dopuszczalność handlu paliwami. Marne są perspektywy zmian w tej sprawie, zwłaszcza, że Polska nie godzi się z projektem ograniczającym emisję spalin w Unii Europejskiej. Jest też krajem osamotnionym, nie bez powodu, w planach oparcia gospodarki na węglu. Jesteśmy w tej sprawie odosobnieni, nawet wśród państw dawnego bloku wschodniego.

 

Psy do Poznania

Lepiej żeby bezdomnych zwierząt nie było, ale skoro już są, to dobrze, że udało się wynegocjować lepsze warunki finansowe ich przyjmowania przez poznańskie schronisko.

 

Plany miejscowe

Zawsze budzą emocje, bo od ich przyjęcia zależy w największym stopniu, cena gruntu. Czy jesteśmy, jako społeczeństwo, tak nieufni, że nie potrafimy przejść bez podejrzeń, o jakieś ukryte zamiary przy takich decyzjach? To chyba przyczyna emocji przy procedurach uchwalania Miejscowych Planów Zagospodarowania Przestrzennego (mpzp)? O tyle dziwne, że z doświadczenia widomo, że przyjęcie planu zamyka właściwie możliwość podejmowania decyzji „pod inwestora”. Jest, więc, z punktu widzenia interesu gminy, bardzo korzystne. Brak planu słusznie jest krytykowany, jako źródło niejasnych do końca, decyzji. Na tej sesji otwarto po raz kolejny drogę do uporządkowania planów dla rejonów: ul. Poznańskiej, Lubonia Północ, ul. Wirowskiej i Jaśminowej. Od roku 2013 obowiązuje tu Studium zagospodarowania przestrzennego. Plany muszą być z nim zgodne, także z nowym Studium, które jest w opracowaniu i będzie uchwalane w kwietniu. Nastąpi to zanim zostanie rozstrzygnięta sprawa wniosków o zmianę planu zagospodarowania. Nawet gdyby przedłużała się procedura uchwalania nowego Studium, rozstrzygnięcia muszą poczekać do czasu uchwalenia tego dokumentu. Ponieważ są to procedury długotrwałe, miasto postanowiło już zareagować na wnioski właścicieli, by nie opóźniać ważnych dla nich decyzji. Konieczność zmiany planu w Lasku, rejon ul. Poznańskiej, wynika stąd, że od momentu, kiedy ten plan powstał, zmieniło się jedno Studium, a kolejne, nowe, wkrótce wejdzie w życie i plan musi być zgodny z tymi rozstrzygnięciami. Zresztą nie ma obawy niezgodności, bo już Studium z 2013 r. ujmowało sankcjonowane teraz zmiany. Uchwalić trzeba scalenia i podziały, które już są. Wpłynęło także 10 nowych wniosków właścicieli i 1 zbiorowy, złożony przez 20 właścicieli wspólnie. To są podstawy, by przystąpić do zmiany planu. Właściciele tych gruntów nie zgodzili się na dopuszczenie na nim budownictwa mieszkaniowego. Tam, gdzie w Studium mieszkaniówka już zaistniała, będzie utrzymana. Na pozostałym terenie ma być dopuszczalna wyłącznie zabudowa usługowo-produkcyjna, a przy samej ul. Poznańskiej, zabudowa usługowa w połączeniu z mieszkalną. Luboń Północ to specyficzny obszar przy autostradzie, na którym uchwalono jeden z pierwszych planów w mieście, jeszcze w latach 90. Potem następowały na nim różne zmiany. Obowiązują tam cztery plany miejscowe. Uporządkowanie tego stanu rzeczy jest przesłanką do napisania planu od nowa. Są też zainteresowani, by na tym terenie rozszerzyć działalność gospodarczą. Chodzi o budowę na terenie obok CH Faktory obiektu handlowego wielkopowierzchniowego. Możliwe jest też prawidłowe wykreślenie ul. Dębieckiej, by stanowiła oddzielną działkę, oraz uwzględnienie wniosku p. Cegłowskiego, dotyczącego starej drogi oraz sprawy usług, na działkach zakupionych w drodze przetargu. Dlatego należy, zdaniem miasta, wywołać ten plan i przystąpić do uporządkowania terenu. Według starego Studium, przy CH Factory był teren zieleni, teraz będą usługi. Plan, według zapewnień, nie jest wykonywany pod konkretnego wnioskodawcę i nie jest nim Factory. W Lasku, w rejonie ulicy Wirowskiej, część terenu była objęta zarzuconymi już dzisiaj projektami. Są też wnioski właścicieli z tamtego terenu, np. p. Kościaka, ale też innych właścicieli, na terenie wpisanym pod usługi. Są tam już budynki mieszkalne i wnioskodawcy chcieliby otrzymać zgodę na budownictwo mieszkaniowe wzdłuż Wirowskiej. Innymi przesłankami skłaniającymi do uporządkowania tamtego terenu są też zaniechane plany drogowe, m.in. koncepcji drogi południowej. Zmienił się stan faktyczny, poprzez wydanie i skonsumowanie warunków zabudowy na tym terenie. Dziś powrót do dawnych planów byłby bardzo kosztowny lub wręcz niemożliwy. Uporządkowania wymaga również teren „Za autostradą”. Jest tam 12 wniosków o uregulowanie terenów na styku z Poznaniem. Tam jest teren mieszkaniowy i usługowy, a nikt nie buduje mieszkań, więc właściciele chcieliby zmiany na wyłącznie usługowy, żeby przy wydawaniu warunków zabudowy pierwszeństwa nie miała mieszkaniówka. Także Aquanet chciałby inwestować i przystąpić do projektowania na tym terenie. Rejon ul. Jaśminowej to sprawa wniosku o odszkodowanie za nieruchomość, która była przed uchwaleniem planu przeznaczona na usługi i budownictwo mieszkaniowe, a po jego uchwaleniu w 2011 r. została przeznaczona pod usługi i sport. Z wyceny wynika, że należne odszkodowanie oscyluje wokół 700 tys. zł. Te roszczenia można zaspokoić przez zamianę działek o porównywalnej wielkości, pod warunkiem stawianym przez występującego z roszczeniem, że będzie miała przeznaczenie pod budownictwo mieszkaniowe. Komisja Komunalna RML uznała, że zachowanie przez miasto, bez odszkodowania, działki, na której można realizować funkcję sportową, koło boiska Stelli, jest dla Lubonia korzystniejsze, niż zatrzymanie działki na ul. Jaśminowej. To także wymaga zmian w mpzp.

Obserwator Luboński

Jerzy Nowacki

 


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *