Kłopoty menadżerskie boksera z Lubonia
Spytaliśmy lubonianina Damiana Wrzesińskiego, do niedawna czołowego polskiego amatora w wadze lekkiej, który zadebiutował w sierpniu ub. roku na zawodowym ringu, co spowodowało, że od dłuższego czasu nie walczy? Ostatni pojedynek stoczył w połowie grudnia w Wałczu. Zaczęły krążyć pogłoski, że skończył z boksem.
Jak nam wyjaśnił, po grudniowej walce z Antonem Bekishem z Białorusi, okazało się, że jego współpraca z promotorem nie układała się jak należy. Irosław Butowicz z Silesia Boxing nie wywiązywał się dobrze z obowiązków. Nie zapewniał rywali na odpowiednim poziomie ani też zaplecza treningowego i finansowego. Bokser mógł liczyć jedynie na pomoc żony Natalii. Sam musiał zatrudnić trenera (Władimira Kutza). W związku z tym podjął decyzję o rozwiązaniu kontraktu. Na razie pozostaje tzw. wolnym strzelcem. Prowadzi już jednak negocjacje z kilkoma grupami bokserskimi z Polski i Niemiec. Jak widać, nie ma zamiaru zakończyć kariery, wręcz przeciwnie, prawdopodobnie zwiąże się z obiecującą grupą „Tymex Thunder Promotions” z Polski. Wówczas stoczyłby walkę 5 kwietnia w Giżycku.
Władysław Szczepaniak
opublikowano „Wieści Lubońskie” marzec-2014