Na pierwszym poziomie wieży kościoła św. Barbary znajduje się wąskie przejście do pomieszczenia nad bocznym chórem (małym). Pomieszczenie zawsze ciemne, kojarzone wyłącznie jako magazyn dachówek, cegieł, desek i innych rupieci.
Przy okazji sprzątania wieży kościelnej nadszedł czas na ogarnięcie również tego pomieszczenia. Po rozświetleniu i wyniesieniu niepotrzebnych rzeczy można było dokładnie zobaczyć podłogę. Aby ograniczyć powstawanie zacieków na chórze (spowodowanych nieszczelnym dachem), podłogę pomieszczenia okryto niegdyś papą. Pomiędzy fragmentami papy można było zaobserwować jakieś dziwne kontrastowe drewniane rzeźbienia.
W 2010 roku przełożono cały kościelny dach, wymieniono i wzmocniono niektóre krokwie i łaty. Skoro źródło zacieków zlikwidowano, można było usunąć papę z podłogi pomieszczenia. Okazało się, że belki podłogowe to te same, które niegdyś występowały we wnętrzu kościoła ewangelickiego. Na starym, czarnobiałym zdjęciu są widoczne poziome belki i schodzące do nich z sufitu – pionowe. Wszystkie z kontrastowymi rzeźbieniami. Gdyby nie ta stara fotografia, można by się długo zastanawiać jakie było uprzednie zastosowanie i lokalizacja belek.
Podczas gruntownego remontu w 1951 roku (już pod zarządem katolików), belki zostały usunięte z wnętrza kościoła. Ułożono je nad bocznym chórem i przybito od spodu deski aby utworzyć sufit. Z obserwacji wynika, że za czasów ewangelików pomieszczenie nad bocznym chórem było zawarte we wnętrzu kościoła. Aktualnie znajdując się w kościele nie można zaobserwować tych modyfikacji, bo są doskonale zamaskowane. Mały filar na chórze oraz wypełnienie łuku pomiędzy dużymi filarami wcale nie są murowane jakby się na pierwszy rzut oka wydawało.
Od strony pomieszczenia widać, że jest to tak naprawdę atrapa z drewna, słomy i zaprawy. Ściana pomieszczenia jest otynkowana ale w tym akurat nic dziwnego nie ma, bo niektóre ściany na strychu również są tynkowane. Tutaj dodatkowo ściana i łuk zostały pomalowane na biało. Mało tego – filary przenikające z wnętrza kościoła do tego pomieszczenia również są malowane i posiadają wyprofilowane gzymsy.
W obu filarach wybito nieregularne otwory i osadzono rzeźbione belki. Kolejne zostały ułożone w poprzek i oparte na murze kościelnym. Razem tworzą konstrukcję nośną podłogi pomieszczenia a zarazem sufitu bocznego chóru.
Otwór wejściowy do pomieszczenia jest bardzo wąski (ok. 50x100cm). Został wykonany poprzez przebicie 90 centymetrowej ściany wieżowej (brzegi są nieregularne).
Powyższe fakty świadczą o tym, że pomieszczenie nie zostało ujęte w planach budowy kościoła ewangelickiego. Pozostaje pytanie – jak niegdyś wyglądał sufit kościoła w tym miejscu? Z pomocą przychodzą białe ślady i otwory po gwoździach. Od góry na krokwiach znajdują się łaty z dachówkami, a od spodu musiał być wykonany sufit z desek. Podczas malowania sufitu farba została wessana pomiędzy deski i osadziła się na krokwiach, tworząc białe kreski widoczne do dziś.
Pozostałe sklepienie kościoła jest kolebkowe z lunetami (połączenie nawy głównej i bocznej) i nie osadzone bezpośrednio na krokwiach ale utworzone z desek, trzciny i zaprawy. Na łukach (pasach) sklepiennych rozciągniętych pomiędzy filarami, nie było dawniej żadnych zdobień w postaci wypukłych obrysów czy małych rombów – wewnątrz pomieszczenia łuk jest gładki.
W kościele ewangelickim istniały prawdopodobnie cztery poziome belki o długości 10,5m oraz tyle samo pionowych o długości 3,5m (czarnobiała fotografia dokumentuje jedynie fragment nawy głównej). Belki są koloru zielonego nie licząc żółtych i czarnych rzeźbień wypukłych. Posiadają przekrój kwadratowy lub ośmioboczny nieforemny (kwadrat ze ściętymi wierzchołkami). Do dnia dzisiejszego zachowały się dwie belki o długości 4,5m oraz pięć o długości 2,5m w tym dwie z charakterystycznym rozszerzeniem, otworem i klinami pozwalającymi na łączenie belki pionowej z poziomą.
Rafał Wojtyniak